środa, 8 października 2014

Blanka

Mam chwilkę czasu bo pierwszy raz chyba moje dzieciaki śpią w tym samym czasie. Postanowiłam opisać swój poród - najwyżej Was zanudzę :)

W środę 1.10dostałam skierowanie do szpitala na sobotę 4.10 na indukcje porodu (wywoływanie dzieciątka). Piątek- Antek do babci, ja zbierałam siły. 

7:30 stawiłam się w szpitalu przy ul. Polnej w Poznaniu. Zdecydowałam się na ten szpital TYLKO dlatego że mój ginekolog obiecał się mną zająć jak trzeba. 8:00 rejestracja, wstępne badanie ginekologiczne, usg i o 8:30 już byłam na oddziale. Tam papierologia...

9:00 byłam wreszcie pod czujnym okiem mojego lekarza. On mnie jeszcze raz przebadał i stwierdził 1,5cm rozwarcia. Załatwił cudowną sale porodową (wspominałam że brakowało miejsc bo akurat wszyscy postanowili rodzic 4.10? :D ) podali lek na paciorkowca i kazali skorzystać z WC bo czas by podłączyć oksytocyne - godzina 10:10.


10:40 ostatni sms do kuzynki że błagam o znieczulenie.. potem oddałam telefon położnej. 

Jedyne co później pamiętam

"Jezu szybko, ubierać sie"
"Basia, nie przyj!!"




I o 11:06 urodziła się najcudowniejsza dziewczynka na tej planecie 
Blanka, 3770g i 58 cm
10 punktów

Mój ginekolog był ze mna praktycznie cały czas. Od momentu 10 cm rozwarcia nie wyszedł z sali. Trzymał za ręke, a na samym końcu odebrał poród, masował mi brzuch by urodziło się łożysko po czym usiadł i mnie pozszywał. Spisał się idealnie i jestem przekonana że wybrałam najlepszego lekarza. Sam z siebie załatwił mi to wszystko.

Zbyt pięknie by było..
ginekolog nie owijał w bawełne że jest dobrze jak nie było. 
Blanka zrobiła mi z krocza III wojne światową.
Uroki szybkiego porodu.

Oficjalnie od podania oksytocyny do urodzenia dziecka mineła godzina :)


AddThis