środa, 24 czerwca 2015

NOWY BLOG !!

Kochani, ten blog zostanie skasowany w poniedziałek.

Zapraszam Was tutaj:

www.pierwsze-kroki.com

To nasz nowy blog. Zaczynamy od zera życie i prowadzenie bloga :)

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

poszukiwania..

Mam dla Was tyle pomysłów na posty, jednak nic się tu nie dzieje bo chce by wreszcie wygląd bloga się zmienił. Już było wszystko gotowe.. już blog miał się zmienić i nagle Pan podniósł stawkę o kilka stówek wiec się wycofałam. Szukam kogoś kto mi pomoże.. może macie kogoś godnego polecenia? :)

a tymczasem fotka moich cudnych dzieci..





czwartek, 18 grudnia 2014

Wyjścia

Czy są tutaj mamy nie-jedynaków?

Jestem ciekawa czy moje doświadczenia od prawie trzech miesięcy pokrywają się z waszymi. Wyjście na spacer. Brzmi tak przyjemnie prawda? I jest to przyjemne z jednym dzieckiem. 

Antola urodziłam w grudniu. Zero doświadczenia w opiece nad dzieckiem i już wtedy pojawił się problem. Jak ogarnąć wyjście na spacer. Jeśli obiorę siebie, później jego to pot kapie po plecach. A gdy on idzie na pierwszy ogień a w biegu ubieram siebie to on zapłakany bo za ciepło. Baa, wtedy mieszkałam w domu jednorodzinnym i z czasem wypracowałam metodę ubrać Antka - wystawiam na dwór - wracam i ubieram siebie. Proste nie?

Teraz troszkę sprawa jest utrudniona. Pół biedy jak idziemy do naszego ogródka. Ubieram A. wywalam go na dwór, ubieram B. i wywalam ją, wracam i sama szybko zakładam kurtkę :) a co jeśli trzeba wyjść na spacer gdzieś dalej bo np chleb się skończył? :D


Przygotowania trwają już od 40 minut przed wyjściem :D

Blanka jest typem dziecka które bardzo szybko się nudzi, potrzebuje stałej uwagi. Dlatego gdy ona śpi ja już ubieram się w strój wyjściowy (czyt. zmieniam dresiki), zakładam Antkowi spodnie na rajstopki. Królowa się budzi i jest bieg.

Sama nie wiem w co ręce wkładać, bo tu cycuś, tu pieluszka, tu Antek wrzeszczy że pić. 
A plan był wyjść na dwór? Pół biedy ta piekarnia.. ale od 3 miesięcy jeszcze NIGDY nie dojechałam z dziećmi na czas do np lekarza. NIGDY.

A gdy już wyjdziemy.. jestem szczęśliwa. Szczęśliwa że znów dałam rade sama ich ogarnąć. Z mojej dumy wyrywa mnie krzyk "MAMA, SIKU!".. wracamy po kilku minutach.


Komplecik do wózka znajdziecie na stronie MAJUNTO



poniedziałek, 8 grudnia 2014

Nietrzymanie moczu

Nietrzymanie moczu. Problem który dotyczy ok. 8% populacji Europy i USA, z czego 85% to kobiety. Problem dość wstydliwy, dlatego tylko 2% ludzi zgłasza się do lekarza ( lekarze urolodzy ).




Jest to mimowolne wyciekanie moczu, zazwyczaj podczas wysiłku fizycznego, kichania itp w którym dochodzi do wzrostu ciśnienia w brzuchu. Oczywiście w początkowej fazie bo wraz z rozwojem choroby nawet chodzenie może powodować wyciek moczu.

Dlaczego o tym pisze?
Ponieważ poród siłami natury może doprowadzić do tego (zwłaszcza ciąży mnogiej). Oczywiście są ten inne możliwości jak: operacje miednicy czy infekcje bądź zmiany hormonalne. Wiek także odgrywa znaczną role, mięśnie Kegla nie są już tak sprawne jak wcześniej.

Może któraś z Was doświadczyła tego po porodzie?

Ja przyznam się że po pierwszym porodzie nie miałam tego problemu, jednak po błyskawicznym porodzie córki kilka razy zdarzyło się nietrzymanie moczu. Zazwyczaj przy psikaniu. Ćwiczyłam mięśnie Kegla, często korzystałam z toalety. Udało mi się poradzić z tym po drobnej konsultacji z moim ginekologiem.

Są różne rodzaje nietrzymania moczu.
-wysiłkowe  - spowodowane nieprawidłowym zamykaniem się cewki moczowej
-spowodowane naglącymi parciami - spowodowane zaburzeniami w obrębie dolnych dróg moczowych.
-związane z przepełnieniem pęcherza - wzrastające w pęcherzu ciśnienie pokonuje opór cewki moczowej.
-odruchowe - związane ze schorzeniem układu nerwowego
-pozacewkowe - upośledzone połączenie przewodów moczowych

Metody leczenia:

Po zgłoszeniu się do lekarza, zleci on podstawowe badania jak posiew moczu, stężenie kreatyny czy mocznika w surowicy krwi. Konieczne będzie badanie Usg. Na podstawie tego zaleci dalsze leczenie.

Oczywiście w początkowej fazie choroby są specjalne ćwiczenia, można także rzucić palenie czy przejść na dietę która spowoduje spadek wagi (przez co nie będzie ucisku na drogi moczowe). Następnie występuje leczenie farmakologiczne. Leczenie to jest długie i nie zawsze skuteczne dlatego może skończyć się operacją która jest najskuteczniejszą opcją. Nie wszyscy się jednak chcą na nią zdecydować,wcale się nie dziwie.

Fajną alternatywą dla operacji jest leczenie laserowe (możliwe w okresie małego bądź średniego zaawansowania choroby  dlatego warto udać się od razu do lekarza urologa, bądź ginekologa w przypadku kobiet). Zabieg nieablacyjnego, foto termicznego obkurczania pochwy. Przywraca sprężystość, poprawia stan ścian pochwy oraz cewki moczowej.
Skuteczność to aż 90%. Zabieg jest nieinwazyjny, bezbolesny.

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?



niedziela, 9 listopada 2014

Kolczyki u dziewczynki.

Nie wiem jak to jest u Was, ale u mnie w rodzinie jest straszne parcie na to że jeśli jest dziewczynka - muszą być kolczyki. Nie mam pojęcia dlaczego. Może by zaznaczyć że to jest dziewczynka? Bo ma krótkie włoski i mogą ja przez przypadek pomylić?
Nie wiem, nie chce wiedzieć.

Sama mam teraz córeczkę, co prawda maleńką. Ma miesiąc. Znam przypadki gdzie już takie maleństwo jest okaleczane. Dlaczego okaleczane? I tutaj przedstawię Wam mój pogląd w tej sprawie.

Ja mam przebite uszy od trzeciego roku życia - ot taki prezent z okazji urodzin dostałam od rodziców. Czy mam im za złe? W sumie nie, ale nadal twierdze że mogli mi wtedy bólu oszczędzić bo kolczyków nie nosiłam i nie nosze. A tłumaczenie, im młodsza tym lepiej zniesie ból, nie będzie pamiętała - jest bez sensu. Ja nie pamiętam dnia kiedy mi to robili, trudno bym pamiętała jak miałam trzy latka. Co za tym idzie.. nie wiem czy przebijanie uszu boli czy nie. Tylko na logikę biorąc, wbijanie igły w jakikolwiek element ciała boli.. czasem mniej, czasem bardziej ale boli.

Czy my jako rodzice mamy prawo aż tak ingerować w ciało naszego dziecka?

Moim zdaniem nie.
Bądź co bądź jest to ciało nie moje tylko tego dziecka.
Moja córka nie będzie miała przebitych uszu. Nie zabiorę jej do kosmetyczki, nie teraz.
Jeśli przyjdzie za 5-10-15 lat i sama o to poprosi wtedy ją umówię na wizytę, pójdę z nią, zapłacę i nawet pomogę wybrać najładniejsze kolczyki po czym przejdziemy się do jubilera i kupimy zapas kolczyków na rok.

Nie mam nic przeciw kolczykowaniu dzieci. Tylko moim zdaniem ono samo powinno wyjść z inicjatywą przebicia uszu a nie dlatego że "mama/tata chce". Nie wspomnę o tym że dla mnie to jest strasznie niebezpieczne. Ja - mama największa panikara - twierdzę że takie dziecko nie potrafi podczas zabawy zakodować sobie w główce że ma kolczyki. A jeśli zaczepi o coś, pociągnie i rozerwie uszko?
Wiem, jest to mało możliwe.  Tak samo jak to że dziecko spadając z huśtawki rozerwie sobie palec, poleje się krew i wyjdzie "mięsko" - właśnie czytacie post od osoby której to sie stało. Ewentualnie jak to, gdy dziecko nachylając sie i uderzając głową o kostkę poz-brukową rozetnie sobie głowę  i skończy się to na pogotowiu i 2 szwach na czole - tak czytacie o moim dziecku. Dlatego jestem uczulona na wszelkie zagrożenia.

A jaka jest Wasza opinia?
Jesteście za przebijaniem uszu?

środa, 8 października 2014

Blanka

Mam chwilkę czasu bo pierwszy raz chyba moje dzieciaki śpią w tym samym czasie. Postanowiłam opisać swój poród - najwyżej Was zanudzę :)

W środę 1.10dostałam skierowanie do szpitala na sobotę 4.10 na indukcje porodu (wywoływanie dzieciątka). Piątek- Antek do babci, ja zbierałam siły. 

7:30 stawiłam się w szpitalu przy ul. Polnej w Poznaniu. Zdecydowałam się na ten szpital TYLKO dlatego że mój ginekolog obiecał się mną zająć jak trzeba. 8:00 rejestracja, wstępne badanie ginekologiczne, usg i o 8:30 już byłam na oddziale. Tam papierologia...

9:00 byłam wreszcie pod czujnym okiem mojego lekarza. On mnie jeszcze raz przebadał i stwierdził 1,5cm rozwarcia. Załatwił cudowną sale porodową (wspominałam że brakowało miejsc bo akurat wszyscy postanowili rodzic 4.10? :D ) podali lek na paciorkowca i kazali skorzystać z WC bo czas by podłączyć oksytocyne - godzina 10:10.


10:40 ostatni sms do kuzynki że błagam o znieczulenie.. potem oddałam telefon położnej. 

Jedyne co później pamiętam

"Jezu szybko, ubierać sie"
"Basia, nie przyj!!"




I o 11:06 urodziła się najcudowniejsza dziewczynka na tej planecie 
Blanka, 3770g i 58 cm
10 punktów

Mój ginekolog był ze mna praktycznie cały czas. Od momentu 10 cm rozwarcia nie wyszedł z sali. Trzymał za ręke, a na samym końcu odebrał poród, masował mi brzuch by urodziło się łożysko po czym usiadł i mnie pozszywał. Spisał się idealnie i jestem przekonana że wybrałam najlepszego lekarza. Sam z siebie załatwił mi to wszystko.

Zbyt pięknie by było..
ginekolog nie owijał w bawełne że jest dobrze jak nie było. 
Blanka zrobiła mi z krocza III wojne światową.
Uroki szybkiego porodu.

Oficjalnie od podania oksytocyny do urodzenia dziecka mineła godzina :)


środa, 24 września 2014

Koślawy paluch - halluks

Pamiętacie jak kiedyś pisałam Wam jak ważne jest dla mnie dbanie o zdrową stopę Antka? Jest to jeden z moich priorytetów ponieważ sama nie mam ich najzdrowszych i wiem jakie to uciążliwe. Wiem ile razy musiałam zakrywać je, bo po prostu było mi wstyd. Odciski i płaskostopie to był pikuś - serio. Odciski są pod stopą więc nie widać ich. Płaskostopie - chodziłam na specjalne zajęcia (podnoszenie woreczków palcami itp) przez 3 lata.. wada jest ale mniejsza. Trudno, żyłam z tym 21 lat przeżyje kolejne. Najbardziej bolało mnie to co widoczne i komentarze rówieśników "co to?"' " dlaczego?"

Domyślcie się jak dziecko 7-8-9 letnie wie co to paluch koślawy..
No nie wie. Jest to coś dla niego obcego. Dla zwykłego zdrowego dziecka - nie dla mnie. Mnie ten problem dotyczył już wtedy. Nie mogłam nosić butów bo uwierały, a sandały to było marzenie.



Gdy byłam w 4 klasie podstawówki rodzice postanowili zacząć działać. Chodzili od lekarza do lekarza, pytali o ewentualne leczenie czy operacje. Oczywiście jest opcja NFZ - tylko sami możecie domyślić się jakie są terminy (koleżanka z LO mówiła że 4 lata-bo szukała). Nam się udało - fakt prywatnie, fakt - kosztowne ( ile kosztuje leczenie palucha koślawego? ) Na początku roku zaczęli szukać, w czerwcu była operacja. Pamiętam to do dziś.
Trzy miesiące miałam nogi w gipsie - obie.
Później zdjęli gips pooperacyjny, założyli inny - tylko na stopy.
Kolejny krok to wyjęcie drutów (przez całą stopę przechodził mi drut by palec był we właściwej pozycji w gipsie - robione to było bez znieczulenia)

Do dziś mam w obu dużych palcach u stop kotwiczki (metal) i będę je miała do końca życia. Dlaczego? By to nie wróciło. Blizna? Tak, na obu stopach mam dwie - razem 4. Nie są duże, ale jak się ktoś przypatrzy to widać. Długość - około 4-5 cm, ale to nic w porównaniu do tego jak teraz wyglądają moje stopy, są o niebo lepsze.

Dlaczego o tym pisze?
Bo ten problem nie dotyczy, tylko mnie. Do czynienia z tym ma 1-2% społeczeństwa. W 90% kobiety. Ja osobiście bardzo często spotykam starsze kobiety z tym problemem, młodzch ludzi rzadziej.

Halluks jest schorzeniem stopy, w którym paluch, czyli pierwszy palec stopy, zaczyna się koślawić (odchylać) w stronę zewnętrznej krawędzi stopy, zaś I kość śródstopia odchyla się w kierunku wewnętrznej krawędzi stopy. Dlaczego kobiety najczęściej skarżą się na tę dolegliwość? Ponieważ mają genetycznie uwarunkowaną większą wiotkość więzadeł, a dodatkowo lubią chodzić na wysokich obcasach, często ze zwężanymi noskami, co nadmiernie obciążą przednią część stóp. Dodatkowa nadwaga lub płaskostopie podłużne zwiększają ryzyko powstawania palucha koślawego. Niestety bardzo często, bo aż w 70% przypadków, skłonność do halluksów dziedziczona jest po przodkach.




Pewnie że nie zawsze operacja jest konieczna. W początkowej fazie leczy się to np zmianą obuwia na specjalistyczne, stosuje się specjalne wkładki na dzień i aparat odwodzący na noc.



Oczywiście możecie sobie policzyć ile lat temu ja miałam operacje. Wtedy tak to wyglądało, Medycyna idzie do przodu i przez te 10 lat wiele się zmieniło. Teraz nie jest konieczne noszenie gipsu, zakładanie śrub itp. Teraz stosuje się zabiegi korygujące z zastosowaniem osteotomii "Z" i MORO. Metoda "Z" polega na przecięciu kości śródstopia w kształcie litery Z i przesuwany jest fragment kości. Metoda MORO wykorzystuje frezy kostne, które usuwają narośla kostne.


Czy widząc u Antka lub kolejnego dziecka skłonność do tego zdecydowałabym się na operacje?
Tak. Bez dwóch zdań. Całe życie będę namawiała ludzi na tego typu operacje. Nie tylko dlatego że przyniesie to niesamowite ukojenie bólu, ale też dlatego że komfort psychiczny jest znacznie lepszy.


Znacie kogoś z tym problemem?
A może sami się z nim borykacie?




AddThis