czwartek, 15 maja 2014

Nadopiekuńcza matka.

 Są momenty że jestem zmęczona, kto takich nie ma ręka do góry. 

A wiecie co jest najgorsze?
To moja wina, wiem o tym bardzo dobrze.
Są takie chwile w ciągu dnia, bym mogła odpocząć.
Mały układa klocki, matka może siedzieć i patrzeć popijając herbatę. NIE!
Mały bawi się w piaskownicy, matka może usiąść na ławeczce i patrzeć. NIE!
Mały wchodzi na minimalna zjeżdżalnie, matka może postać, popatrzeć. NIE!
Mały potrafi zjeść sam obiad, matka powinna zjeść swój. NIE!

No wiecie jakie to jest okropne?

Okropne jest to że czuje silną potrzebę przebywania ciągle obok niego, pilnowania go, pomagania podczas wciskania pupci na ta cholerna zjeżdżalnie. To nie jest normalne, wiem. Słysze to non stop.

Bo dziecko nie uczy się samodzielności, do wszystkiego potrzebuje mamy. Nie tłumaczcie mi - wiem! :) To właśnie boli najbardziej, wiem o tym że takim zachowaniem krzywdzę dziecko a jednak nie potrafię przestać. A wiecie jak to się zaczęło?

Gdy się urodził też bałam się go zostawić z kimś, zawsze musiałam być ja lub D. Okropne! Ale od tego głupiego wypadku, szpitalu, krwi, szycia czoła nie wróciłam do siebie. Nie potrafię nie być przy nim, nawet na głupim placu zabaw (chodzi o obserwowanie z ławeczki nie z pokoju w mieszkaniu) . I wiem że karmiąc go i sama nie jedząc wtedy obiadu, później ulegając mu w wyjściu na dwór od razu po posiłku jego, bieganiu i wskakiwaniu za nim na te zjeżdżalnie narażam też kolejnego bobaska - przykład jak mdlałam i trafiłam na izbę przyjęć w szpitalu.

On jest bardzo aktywnym chłopcem, mało tego WIEM że on potrafi wejść na sam szczyt placu zabaw - kulek (przykład), usadzić dobrze mały kościsty tyłek na zjeżdżalni i po prostu zjechać. Ale ja głupia muszę włazić tam za nim, bo to silniejsze. Nie dlatego że sprawie mi to frajdę, bo uwierzcie że nienawidzę tak się bawić tym bardziej w 21 tc, tylko dlatego że nie zostawię go tam samego.

I urodzenie 2 dziecka nic nie da! Już wam odpowiadam. Ja prędzej wyjdę z siebie i stanę obok niż Antek zostanie na sekundę sam. Kupie wózek biegowy by za nim biegać z niemowlakiem a nie zostawię! Pewnie dlatego na chustę się zdecydowałam i na kurs zapisałam już :D


Już nawet ostatnio myślałam o wizycie u specjalisty, by mi z głowy wybił te bzdury bo serio już sił nie mam. A dziecko musi też samo poznawać świat nie tylko trzymając za rękę nadopiekuńczą matkę. 



OK możecie krytykować! :)
Czas start!
Kto pierwszy? :)


16 komentarzy:

  1. Nie będę krytykować, przepraszam, że tu piszę. Znalazłam taką stronę, która dzięki rozpromowaniu może pomóc dzieciom. Może ktoś może coś oddać, kupić, przekazać. Tam jest zakładka, chcę pomóc. Może tutaj na blogu dotyczącym dziecka więcej osób to zobaczy ? :) Tegoroczna maturzystka ! :) proszę zerknij : http://www.domydziecka.org/index.php

    OdpowiedzUsuń
  2. Nam się żaden wypadek nie przydarzył, ale kompletnie się Tobie nie dziwię bo pewnie gdyby coś było, tak samo bym się później zachowywała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie będę Cię krytykować, Twoje życie, Twoje dziecko, Twój sposób wychowania, Ale gdzieś tam głęboko Cię podziwiam, nie ogarnęłabym chyba pierworodnego dziecia, będąc w 21 tygodniu, siedząc obok, a co dopiero się wspinając za nim!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. skąd ja to znam... tylko że u mnie w wersji razy 3 :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem z tych opiekuńczych, ale nie do tego stopnia co Ty. To faktycznie jest problem, ale nie powód do krytykowania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Basia nie będę Ciebie krytykować ale musisz spróbować trochę wyluzować bo jak urodzi się dzidzia to nie dasz rady tego wszystkiego ogarnąć. Będziesz przemęczona wiem co mówię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie będę Cie krytykować ale wyluzju i spróbuj odpocząć :-) Wierz mi, teraz jako podwójna mama uważam, ze przy jednym dziecku był luz. Choćbyś na rzęsach stanęła nie będziesz w stanie latać z Antkiem krok w krok z niemowlakiem. Choćby na placu zabaw. Młodsze będziesz karmiła i przekonasz go by poczekał w tym czasie na ławeczce? wiesz, że nie wiec lepiej postaraj się zmienić podejście teraz bo oszalejesz później z niemożności rozerwania się.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tak na Emilę też chuchałam i dmuchałam ale przy Fabianie wrzuciłam na luz - biega sam po placu zabaw, wspina się na zjeżdżalnię i biega z innymi dziećmi a ja tylko z daleka obserwuję. Chociaż gdy nie ma się z kim bawić to czasem mu towarzyszę ;) Co do jedzenia to usamodzielniłam go tak szybko jak się dało - gdy miał 1,5 roku to już sam jadł widelcem i łyżką ;) No ale to wszystko dla mojej wygody ;) A tak na poważnie to on chce wszystko robić sam bo chce być tak samo traktowany jak Emilka :)
    Jestem przekonana, że przy drugim dziecku nie będziesz aż tak bardzo nadopiekuńcza ;) Chociaż teraz wydaje Ci się to nieprawdopodobne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam napisać, że dużo zależy od podejścia. Mi bardzo zależało aby Emilka była jak najbardziej samodzielna gdy pojawi się dzidziuś bo wiedziałam, że nie będę mogła poświęcić jej już 100% swojego czasu i uwagi. Poza tym wiedziałam, ze pójdzie do przedszkola. Chciałam aby Emilka była przygotowana na zmiany jakie ją czekają gdy urodzi się jej braciszek. Poza tym wolałam aby zmiany te zaistniały zanim urodzi się Maluszek tak aby nie wiązała tych zmian bezpośrednio z pojawieniem się rodzeństwa. Po połowie ciąży skupiłam się więc na tym aby jak najwięcej ją nauczyć - ćwiczyłyśmy samodzielne chodzenie bez noszenia przez mamę, ubieranie i rozbieranie, jedzenie, zapinanie guziczków czy też zakładanie butków. Było też odzwyczajanie od pampersów i samodzielne załatwianie się ;) Oczywiście było też przeniesienie do własnego pokoiku i nauka samodzielnego zasypiania... Przygotowań nie ograniczałam jednak tylko do nauki samodzielności. Dużo opowiadałam jak to będzie gdy pojawi się dzidziuś - mówiłam, że będę musiała go karmić czy tez przewijać i wtedy będzie musiała zaczekać aż skończę aby móc jej coś pomóc. Mówiłam też że będzie mi mogła pomóc podając np. chusteczki czy pampersa :) Opowiadałam też jak to było gdy ona była mała i często posiłkowałam się z filmikami z Milką w roli głównej ;) Nie wiem czy to te wszystkie moje zabiegi zadziałały ale Emilka o Fabianka praktycznie nie była zazdrosna i szybko odnalazła się w nowej sytuacji.
      Musisz spróbować dać Antkowi więcej swobody bo to zaowocuje gdy urodzi się Maleństwo. Chodzi głównie o to aby Anti wierzył w to, ze da sobie radę bez Twojej 100% pomocy czy też Twojej obecności za jego plecami bo dzięki temu będzie czuł się bezpieczniej gdy takie sytuacje pojawią się po narodzinach dzidziusia. A niestety przy noworodku czy niemowlaku dość często zdarzają się momenty gdy nie można się całkowicie skupić na starszym dziecku...
      Sorry za wymądrzanie się ;)

      Usuń
    2. Dokładnie tak, w 100% się z Tobą zgadzam. Nie jest dobrze gdy dopiero w momencie pojawienia się rodzeństwa pojawiają się pewne oczywiste zmiany, bo dla starszaka będzie to szokiem i może się negatywnie nastawić do malucha, obwiniać go. W naszym przypadku była to przede wszystkim kwestia samodzielnego zasypiania. Piotrek miał już 3 lata i był samodzielny, ale musiałam przy nim siedzieć często ponad godzinę w ciemności gdy zasypiał. Sama też zazwyczaj zasypiałam. Miłe, relaksujące, ale zdawałam sobie sprawę, że gdy urodzę nie będzie raczej takiej możliwości, dlatego odzwyczailiśmy go od tego gdy byłam bodajże w 6 miesiącu. Nie chciałam by ta zmiana zlała mu się w jedną całość z narodzinami brata. Basiu nie próbuj być superwoman, która w 100% towarzyszy dwójce dzieci bo padniesz po prostu.

      Usuń
    3. i ja się zgadzam z dziewczynami. wierz mi lub nie, ale możesz popytać byłam matką bardzo zaborczą, Em była moja i tylko moja (nadal tak jest, ale cicho sza ;) a gdy urodziła się Helenka musiało się to zmienić. nie dostałam przecież gratisowej pary rąk i oczu. wszystko przebiegło płynnie. raz jedna potrzebuje mnie bardziej, a raz druga. ale już nie jestem matką nadopiekuńczą, pozwalam Emilii na samodzielność, by poznawała świat bez kuli u nogi w postaci matki (teraz ma siostrę, ale to trochę lżejszy ciężar). sytuacja z kolanem pokazała mi, że mąż radzi sobie z nimi równie dobrze, jak ja. i nagle Helenka ;gnie do niego, a nie do mnie :)

      Usuń
  9. czy to twoj flog: http://www.fotolog.com/melodynew2/

    OdpowiedzUsuń
  10. nie ytykować nie zamierzam;) ale sama widzisz jże dobrze nie robisz. fakt masz uraz po wypadku, ale wypadek był dawno temu i zapewne dziecko już dawno o nim zapomniałó w tobie został lęk. twoje dziecko jestcoraz starsze chodzi do przedszkola nie potrzebuje dozoru 24/7 jak noworodek. musi przyjść czas na "odpępowienie" bo potem możesz miećspory problem.

    poza tym jesters w ciąży fakt ciąża to nie choroba i mozna dźwigać ( o ile nie ma zadnych zagrożeń) ale musisz też pomysleć o sobie. kiedy urodzisz drugie, które będzie wymagałó dzo duzo czasu uwagi wstawania w nocy to ty się dziewczyno zaorasz......ablo wtedy odpuścisz z tą nadopiekuńczością.

    jesteś dobrą mamąwidac że dbasz o syna, ale trzeba tez dbać o siebie. choćby po to bys była dłużej zdrowa i sprawna dla dzieci. mają tylko ciebie.

    odpocznij se, poproś kogoś z rodziny by choć raz poszedłz nim na podwórko a ty za ten czas zrelaksuj się. pogadaj z kimś o swoim leku, związanym z tym szpitalem. wielu ludzi po takich wypadkach ma podobne obawy lęki uraz......tylko z czasem to mija, dziecko po jakimś czasie zapomina o szpitalu....szkoda że my zapominamy wolniej i pamięami dłużej

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak chcesz żeby był takim fajtłapom jak Dawidek?
    to rób tak...brawo...masz przykład w "domu" i sama się tak zachowujesz...Nic tylko płakać
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co napisałaś jest po prostu śmieszne :)
      Dawid fajtłapom nie jest, pod względem prac domowych, naprawie aut, pielęgnacji ogrodu i wiele wiele innych.
      Kolejna sprawa, wiem że źle robię, ale nic za to nie mogę, taka jestem. Inne dzieci mnie nie obchodzą i mogą biegać 4 m nad ziemią na kiju a mnie to nie obejdzie.. ale ANTEK to MOJE dziecko i chce by był bezpieczny..

      Myślę że jednak na fajtłapę nie wyrośnie, a nawet jeśli to i tak go kochać będe :)

      Usuń

AddThis